


Paweł Krupa OP
Miesiąc temu pisałem o pierwszym kluczu do papieża Franciszka: on siebie nie kreuje, ale jest sobą. Jego gesty są oczywiście przemyślane, lecz nie wymyślone, zwrócone ku, a nie wymierzone przeciw. Ten klucz pozwala mi nie zatrzymywać się na powierzchni papieskich zachowań (czasem irytujących moją tradycyjną wrażliwość) i skłania do refleksji nad własnym życiem.
Dzisiaj czas na drugi klucz. Jest nim pragnienie podzielenia się z nami odpowiedzialnością za Kościół. Franciszek mówi: Nie oglądajcie się ciągle na papieża, idźcie do świata z przesłaniem Ewangelii. Gdy zachęcał młodych do „robienia hałasu”, nie chodziło mu przecież o oklaski, tylko o głoszenie słowem i czynem zbawienia w Chrystusie. Mamy na nowo uwierzyć, że jesteśmy żywym Kościołem. To, co piszę, brzmi patetycznie, owszem, ale to nie tylko słowa. Ot, choćby decyzja pozostawienia w każdej diecezji misjonarza miłosierdzia, który ma prawo uwalniać z kar kościelnych (na przykład z ekskomuniki), zarezerwowanych dotychczas wyłącznie dla Stolicy Apostolskiej. Co za ulga! Miałem już okazję zwracać się do Rzymu w sprawach penitentów – to dość skomplikowana procedura. Teraz mogę taką osobę odesłać do kompetentnego kapłana, który jest niedaleko i czeka na nią z posługą miłosierdzia. To bardzo konkretne zaproszenie papieża do współdzielenia odpowiedzialności z Urzędem Piotrowym.
Podobnie odczytuję wskazówki adhortacji Amoris laetitia (2016). Ileż już o tym napisano! A jeszcze list biskupów z regionu Buenos Aires i odpowiedź papieża: „Pismo jest bardzo dobre (...) Nie ma innych in (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.
Przygotowanie na koniec świata